Leczenie będzie kosztowne

Opieka zdrowotna w Unii

Po przystąpieniu do UE musimy zapłacić państwom Wspólnoty co najmniej 80 mln zł rocznie za leczenie polskich turystów oraz 300 mln zł (ryczałtami) za rencistów, emerytów i członków ich rodzin przebywających tam czasowo, a także za członków rodzin pracowników i pracujących na własny rachunek.

Obowiązkiem każdego kraju członkowskiego UE jest zapewnienie możliwości korzystania ze świadczeń zdrowotnych obywatelom innych państw. Polski turysta wyjeżdżający za granicę nie będzie więc już musiał kupować ubezpieczenia chorobowego. Wystarczy, że będzie miał formularz E111 potwierdzający odprowadzenie składki na ubezpieczenie zdrowotne. Uprawnia on jednak tylko do świadczeń niezbędnych do ratowania życia i zdrowia w razie nagłego pogorszenia się stanu zdrowia.

Możliwy będzie także wyjazd na planowany zabieg, ale pod warunkiem otrzymania zgody na leczenie za granicą (formularz E112). Ze względu na bardzo wysokie koszty takiej kuracji, Polacy nie będą chyba zbyt często otrzymywać zgody na wyjazd do zachodnich szpitali i klinik. Istnieje jednak możliwość wyjazdu na leczenie bez zgody płatnika, a później staranie się o zwrot poniesionych kosztów. Zasady te nie są jednak akceptowane w każdym państwie członkowskim, choć zdarzają się precedensowe przypadki zwrotu kosztów leczenia.

Za Polaków przebywających w państwach UE (oprócz zatrudnionych na stałe) musi zapłacić polski system opieki zdrowotnej według rzeczywistych kosztów leczenia. Dla członków rodziny zatrudnionego oraz dla emerytów i rencistów będą określone stawki ryczałtowe. Te same procedury medyczne kosztują u nas 6-8 razy mniej niż w Niemczech czy Francji. Dwudniowy pobyt na oddziale kardiochirurgicznym np. we Francji kosztuje tyle, ile skomplikowana procedura zabiegowa w Polsce.

W 2001 r. w celach turystycznych (ponad jedną dobę) wyjechało 7,7 mln Polaków, z czego 70 proc. do krajów UE. Jeżeli przyjmie się, że po wejściu do Wspólnoty 1 proc. naszych turystów będzie potrzebowało pomocy medycznej, w pierwszym roku członkostwa będziemy musieli zapłacić państwom członkowskim 80 mln zł. Jest to wariant optymistyczny, bo zakłada średnią wartość rachunku tylko 1500 zł. Według wariantu pesymistycznego kwota ta może ulec podwojeniu. Tymczasem szacuje się, że suma przychodów z tytułu systemu E111 będzie wynosiła tylko około 20 proc. poniesionych wydatków, czyli 16-32 mln zł.

W takiej sytuacji eksperci proponują działania nadzwyczajne: w konieczność dostosowania cen w naszych placówkach medycznych do rzeczywistych kosztów w rejestrowanie rzeczywistej liczby świadczeń członków rodziny pracownika (przybyłego z UE) lub osoby pracującej na własny rachunek oraz emerytów, rencistów i członków ich rodzin, co pozwoli na obliczenie realnej wartości ryczałtów w rejestracja czasu oczekiwania na świadczenia w kraju, co pozwoli uniknąć leczenia za granicą bez wstępnej zgody płatnika.

Sposobem na ograniczenie nadmiernych kosztów leczenia za granicą byłoby ustalenie maksymalnych stawek za świadczenia wykonywane w innym kraju UE - pozostałe koszty pokrywałby pacjent. Szansą jest także rozwój ubezpieczeń dodatkowych. Na to jednak stać niewielu Polaków.


Copyright © 2001-2024 by POINT GROUP Marek Gabański Wszelkie prawa zastrzeżone.