Władysław Kopaliński - stulecie językoznawcy
Władysław Kopaliński, wybitny językoznawca, edytor, tłumacz, autor 10 słowników, który zmarł w piątek nad ranem, był świadkiem niemal całego stulecia. W sumie nakład książek Władysława Kopalińskiego sięgnął trzech milionów egzemplarzy.
Władysław Kopaliński (właściwie Jan Stefczyk) urodził się 14 listopada 1907 r. w Warszawie - to oficjalna data pojawiająca się w życiorysach leksykografa. Jednak Mariusz Kubik, autor kilku publikacji o Kopalińskim, podaje, że w rozmowach z przyjaciółmi Kopaliński przyznał się, że w okupacyjnych dokumentach "postarzył się" o 11 lat, a tak naprawdę urodził się w 1918 roku. Kubik podał również, że Kopaliński używał przed wojną nazwiska Jan Sterling.
Jego ojciec miał przed wojną drukarnię. Ryszard Matuszewski wspominał, jak Kopaliński cieszył się, gdy na początku wojny drukarnia spłonęła. Bał się bowiem, że będzie musiał zająć się rodzinnym interesem, a wcale się do tego nie "palił". Trochę jednak rodzinny interes poznał, bo przez ostatnie przedwojenne lata był tej drukarni współudziałowcem. Był wtedy, jak pisał, czynnym sympatykiem Komunistycznej Partii Polski a z jego drukarni wychodziły partyjne ulotki.
Przed wojną skończył Gimnazjum Filologiczne Kreczmara, później na Uniwersytecie Warszawskim studiował filologię klasyczną. Nazwisko Kopaliński należało do nauczycielki, która rozbudziła w nim miłość do literatury. Zaczął używać go jako pseudonimu, aż w końcu zastąpiło mu własne. Okupację przeżył w Warszawie, udzielając lekcji języków obcych.
Pod koniec 1944 przybył do Lublina gdzie pracował w Komitecie Ekonomicznym rządu lubelskiego. Od stycznia 1945 rozpoczął pracę w Polskim Radiu, najpierw jako spiker, potem szef ośrodka lubelskiego, by w końcu - już w Warszawie - objąć funkcję zastępcy dyrektora programowego całej rozgłośni.
Kopaliński w latach 40. i 50. był autorem audycji radiowych "Odpowiedzi z różnych szuflad". Napisał również komedię "Baśka", wystawioną w warszawskim Teatrze Wojska Polskiego w 1954 r. Krytycy, z Janem Kottem na czele, nie zostawili na autorze suchej nitki. Odtąd Kopaliński unikał publikowania własnych dzieł literackich.
Od 1949 do 1954 by redaktorem naczelnym a potem prezesem Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik. W latach 1958-1960 pracował jako korespondent PAP w Waszyngtonie, współpracował także z "Nową Kulturą" i "Przeglądem Kulturalnym".
Stale zamieszczał felietony w "Życiu Warszawy". Jednak zapytany przez dziennikarkę "Gazety Wyborczej" Joannę Szczęsną za kogo się zawodowo uważa Kopaliński odpowiedział: "jestem leksykografem".
Powiedział tak, mimo że pierwsze dzieło leksykograficzne - "Słownik wyrazów obcych" - ukazał się w 1967 roku, kiedy autor miał 60 lat. Słownik ten do dziś miał ponad trzydzieści wydań i ciągle był przez autora uaktualniany. Następna była monumentalna "Księga cytatów z polskiej literatury pięknej" (napisana wraz z Pawłem Hertzem) - praca na polskim rynku pionierska.
W 1985 r. ukazał się "Słownik mitów i tradycji kultury" - dzieło, które sam Kopaliński cenił najbardziej ze swojego dorobku, pięć lat później "Słownik symboli". W 1992 roku czytelnicy dostali do rąk "Słownik przypomnień", dzieło pomagające przywołać słowa, które uciekły nam właśnie z pamięci. Trzy lata później ukazuje się krytykowana przez feministki "Encyklopedia drugiej płci". W roku 1996 Kopaliński opublikował maleńki "Słownik eponimów, czyli wyrazów odimiennych". Wreszcie w 1999 r. ukazuje się "Słownik wydarzeń, pojęć i legend XX wieku".
Najsławniejszy polski leksykograf nie przekonał się nigdy do pracy na komputerze. Jego warsztat pracy to sterta tekturowych pudeł z fiszkami. Długo krążyła legenda, że są to pudełka po butach, ale Kopaliński zdementował te plotki - były to specjalnie zamówione pudła, choć bardzo po latach użytkowania zniszczone. Pisał odręcznie i od razu "na czysto". Wszystkie słowniki trafiały do wydawcy właśnie w formie fiszkowego rękopisu.
Kopaliński nie przepadał za bobrowaniem po bibliotekach, starał się, aby mieć w domu wszystkie potrzebne materiały, czyli przede wszystkim - inne słowniki. Jego zdaniem słownika nie da się zrobić "z głowy", materiałem pracy leksykografa są zawsze dzieła innych leksykografów. Za swoich mistrzów uważał leksykografów angielskich, działających na przełomie XVIII i XIX w.: Samuela Johnsona i Ebenezera Cobhama Brewera. Na ich pracach wzorował własne. Na gruncie polskim stworzył własna szkołę pisania słoników - hasła nie są suchymi definicjami, często czyta się je jak osobne krótkie formy literackie.
Czytelnik, sięgający po słownik w celu uzyskania definicji danego słowa, stawał się dzięki bogactwu przypisów podróżnikiem, badaczem kontekstów zagadnienia, znajdującym w jednym miejscu to, czego często znaleźć się nie spodziewał.
Unikał rozgłosu, prawie nie udzielał wywiadów, nie pokazywał się w telewizji. Na promocje swoich książek zapraszał głównie znajomych. Nieco otworzył się w przedostatniej książce "Mój przyjaciel Idzi" (opartej na felietonach publikowanych przed laty m.in. w "Życiu Warszawy"), gdzie po raz pierwszy szerzej napisał o samym sobie. Przyjaciele uważali Kopalińskiego za osobę tyleż miłą, co niekiedy złośliwą. Podczas promocji "Leksykonu wątków miłosnych w literaturze", pewna pani wypowiadała się długo i zawile. Na koniec kokieteryjnie usprawiedliwiła się, że mówi bez ładu i składu, bo jest już w zaawansowanym wieku. Kopaliński z uśmiechem przytaknął.
W czasach, gdy naukowcy dążą do coraz węższych specjalizacji Kopaliński szedł pod prąd - trudno uwierzyć, że słowniki, zawierające miliony haseł, liczące w sumie prawie dziesięć tysięcy stron, opracował jeden człowiek. Szacuje się, że Kopaliński w sumie opracował ponad 100 tys. haseł: tylko jego pierwsze dzieło - "Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych" - zawiera 30 tys. wyjaśnień. Każda następna książka przynosiła od 1 do 20 tys. artykułów hasłowych.
Wydawnictwo Rytm przygotowuje właśnie do druku ostatnią książkę Władysława Kopalińskiego pt. "Od słowa do słowa", będąca wyrazem jego fascynacji etymologią.