Likwidacja domu

Gabriela Kaźmierczak i Wiesław Kozioł chcą, żeby mieszkańcy DPS dostali nowy dom

Jeszcze tylko pół roku będzie istniał Dom Pomocy Społecznej dla osób przewlekle chorych przy ul. Ciołkowskiego w Łodzi. W grudniu budynek przejmie szpital im. Kopernika, który na trzech piętrach uruchomi swoje oddziały. Co stanie się z mieszkańcami DPS jeszcze nie wiadomo, bo do tej pory miasto nie ma na oku żadnego budynku, do którego można by przenieść 149 chorych ludzi. Najbardziej czarny scenariusz to "upchnięcie" ich w innych łódzkich placówkach, podległych MOPS. Na to jednak nie chcą się zgodzić mieszkańcy z Ciołkowskiego.

- Nie wyobrażamy sobie, żeby przenosili nas po kilka osób do innych domów pomocy społecznej - mówi Gabriela Kaźmierczak z rady mieszkańców domu przy ul. Ciołkowskiego. - Jeśli miasto nie znajdzie dla nas nowego miejsca, to nie pozwolimy się stąd tak łatwo usunąć. - Wszyscy pamiętamy z telewizji, jak w ubiegłym roku likwidowano podobny dom pomocy w Grotnikach i siłą wyprowadzano z niego mieszkańców - dodaje Wiesław Kozioł, który postanowił w imieniu mieszkańców walczyć o to, żeby miasto przeniosło wszystkich pensjonariuszy do jednego nowego domu. - My zdaliśmy swoje mieszkania po to, żeby mieszkać właśnie tutaj.

Na dwóch piętrach domu przy Ciołkowskiego jest 149 przewlekle chorych osób. Od kilku miesięcy DPS wstrzymał przyjęcia nowych podopiecznych, bo nie wiadomo, jaki scenariusz czeka ich za pół roku.

Co na to miasto?

- W naszych zasobach nie ma takiego budynku, do którego można by przenieść mieszkańców DPS - mówi Andrzej Kaczorowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Dlatego też został ogłoszony konkurs dla podmiotów zewnętrznych na prowadzenie dwóch domów pomocy społecznej, do których można by przenieść mieszkańców placówki z Ciołkowskiego.

Czy znajdzie się ktoś, kto zechce poprowadzić dla łódzkiego MOPS dom pomocy społecznej, uzyska na to zgodę wojewody i do tego ma budynki, do których za pół roku mogliby się wprowadzić mieszkańcy z Ciołkowskiego? Według Dariusza Jońskiego, szefa Lewicy w łódzkiej Radzie Miejskiej, to wątpliwe. Joński od kilku miesięcy wysyła do prezydenta interpelacje, dotyczące przyszłości mieszkańców z ul. Ciołkowskiego. Z odpowiedzi wynika, że w mieście nie ma żadnego planu, na wypadek, gdyby nie znalazł się nikt, kto zgodzi się na poprowadzenie dla miasta DPS.

- Mamy zaledwie sześć miesięcy na to, by znaleźć dla tych ludzi godne miejsce, w którym spędziliby kolejne lata swojego życia - mówi Joński. - Urząd Miasta zamienia się właśnie z Uniwersytetem Łódzkim na budynki. Dzięki temu udało nam się pozyskać budynek dawnej szkoły przy ul. Rudzkiej, gdzie po generalnym remoncie można by przenieść mieszkańców DPS. Z odpowiedzi pani prezydent Rosiak na moje pismo wynika, że miasto bierze pod uwagę tę lokalizację i ma zabezpieczone w budżecie środki na ten cel. Pytanie tylko, czy poświęci nowy budynek na DPS. A jeśli tak, to czy zdąży przez pół roku z jego remontem. To wydaje się mało prawdopodobne.

W grudniu DPS z Ciołkowskiego czeka likwidacja.

Mieszkańcy DPS w kwietniu zaprosili do siebie dyrektora Kaczorowskiego.

- Nie dowiedzieliśmy się nic - ani gdzie nas przeniosą, ani czy jest dla nas jakieś miejsce - mówią zrozpaczeni. - Jeśli powtórzy się scenariusz z Grotnik i będzie ewakuacja naszego domu, nie damy się z niego wyprowadzić - zapowiadają.

Copyright © 2001-2024 by POINT GROUP Marek Gabański Wszelkie prawa zastrzeżone.