Kardiolodzy ze szpitala w Gorzowie jednak nie wrócili do pracy
Kardiolodzy ze Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie, wbrew zawartemu kilka godzin wcześniej porozumieniu nie wrócili w piątek do pracy.
Zdaniem dyrektora szpitala, Wojciecha Martuli podpisanie z nimi umów zlecenia na kwoty ustalone w piątek nie jest możliwe z prawnego punktu widzenia.
Kardiolodzy przed kilkoma godzinami przyjęli warunki wynegocjowane z dyrekcją i wicemarszałek woj. lubuskiego. Zgodzili się przez dwa miesiące pracować na umowy zlecenie, na stawkach uzgodnionych z dyrektorem w obecności prof. Mariana Zembali ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Od maja mają pracować na kontraktach. Obok tego od piątku (16 lutego) w szpitalu mieli pełnić całodobowe dyżury kardiologiczne.
Zdaniem lekarzy, po rozmowach do podpisania przedłożono im umowy zlecenie zawierające inne, gorsze warunki niż wynegocjowane w obecności prof. Zembali. Konsultacje prawne zostały odłożone do wtorku. W tej sytuacji pomimo wcześniejszych zapowiedzi nie doszło do wznowienia działalności zamkniętego w czwartek oddziału kardiologicznego.
Powodem konfliktu między lekarzami a dyrektorem szpitala była wysokość wynagrodzenia lekarzy. Kardiolodzy jesienią ub. roku wynegocjowali podwyżki z poprzednim dyrektorem szpitala.
Nowy szef lecznicy, w obliczu trudnej sytuacji finansowej szpitala, nie zgodził się na wypłaty we wcześniej ustalonej wysokości twierdząc, że ma do tego prawo. Innego zdania byli lekarze, którzy złożyli w środę wypowiedzenia i nie są już pracownikami szpitala.
Na oddziale kardiologii w szpitalu w Gorzowie Wlkp. leczyło się rocznie 2,4 tys. pacjentów z Gorzowa Wlkp. i północy województwa. 12 lekarzy wykonuje rocznie ponad tysiąc badań diagnostycznych i ok. 600 zabiegów. Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wlkp. zalicza się do najbardziej zadłużonych w kraju. Jego dług sięga ok. 300 mln zł.