"Radość" Dom Opieki Beata Korycińska

Dodany
2022-08-04 14:32
przez m
Moja Mama spędziła tam dwa tygodnie... i zmarła. Cierpiała na demencję na tle naczyniowym. Była pod opieką neurologa, miała dobrze ustawione leki. Lęki, urojenia i omamy słuchowe, które wywoływała demencja od kilku miesięcy nie pojawiały się. Miała już problemy z chodzeniem i w zasadzie była przyjęta jako osoba leżąca. To miejsce, jak się okazało nie jest dostosowane dla takich chorych, ale właścicielka przyjmie chyba każdego. Zapłaciłam za miejsce w pokoju dwuosobowym, ale po tygodniu dostawiono trzecie łóżko - „bo tylko na dwa tygodnie”.
Każda wizyta w tym miejscu wywoływała u mnie ogromny stres i przerażenie.
Po pierwsze brak tam wykwalifikowanego personelu do pomocy w codziennej higienie. Brak łazienki dla osób niepełnosprawnych, do której można wjechać wózkiem. Przed przeniesieniem Mama korzystała z WC, kontrolowała fizjologię i pampersy były tylko zabezpieczeniem. Trzeba było ją tam doprowadzić, zawieść na wózku. W Radości zmuszano ją, może nawet stosując przemoc, do załatwiania się w pampers. Po tygodniu, z zachowania Mamy zorientowałam się, że nie są podawane leki psychiatryczne, sprawdziłam opakowanie leku na demencję - nie było wcale otwierane. Być może inne leki też były podawane według jakiś własnych zasad personelu. Właścicielka nie jest lekarzem, nie ma żadnych kompetencji do podejmowania decyzji o lekach. Po mojej interwencji leki zostały podane, ale w takich dawkach, że z Mamą nie było kontaktu, chociaż wcześniej nie było takich objawów.
Być może dla chorych chodzących to nie jest takie złe miejsce, dom jest w ładnym miejscu, dużo zieleni, mogą spacerować i posiedzieć na ławeczkach. Ale odradzam oddawanie tam leżących osób. I nie liczcie, że posiedzicie ze swoim staruszkiem kiedy chcecie. Nie ma gdzie i nie ma odpowiedniej pory. Pytanie o jakiej porze można odwiedzać wywołało zaskoczenie właścicielki. Po godzinie 14.00 nie ma wstępu do domu, z podopiecznymi zostaje pseudo-opiekunka. Kobieta, która mówi TYLKO po rosyjsku, ma przeraźliwie przepocone, cuchnące ubranie i krzyczy na chorych (byłam świadkiem awantury o butelkę wody, wziętą przez podopieczną bez pozwolenia, kiedy był 30-stopniowy upał), wiele razy słyszałam jak inna opiekunka ją uciszała, kiedy zaczynała wrzeszczeć na ludzi. Mama się jej bała, widziałam strach w jej oczach. Właścicielce to nie przeszkadza, nie wiadomo czy ta osoba jest w ogóle leganie zatrudniona - nie wolno jej odbierać telefonów i otwierać bramy. Widząc to wszystko podjęłam już decyzję, że zabiorę Mamę, potrzebowałam tydzień aby załatwić swoje sprawy zawodowe, Nie zdążyłam.

Dodany
2022-09-04 01:05
przez Aneczka
Moją mamę odebrałam po kilku dniach. Ubrania które mi oddano, przesikane. Muszę dodać, że w nich mamę przywiozłam, więc wygląda na to ,że spała w nich, chodziła, nie była przebrana przez te dni pewnie i zmuszna do załatwiania się w pampers.Powiedziałam kiedy przyjadę w odwiedziny i w jakie dni pracuję i nie mogę,to był błąd. Opakowania od leków nie otwarte. Nie mogłam jej nakarmić,tak wygłodniała. Na powitanie kawałek najtańszego ciasta z folii i prośba,żebym nie przyjeżdzałą w odwiedziny podczas posiłków,mówi samo za siebie.,Zażądałam zwrotu kosztów za fatalną opiękę, to zaczeli mi wmawiać, że część pieniędzy otrzymałam przy odbiorze mamy.Zapłaciłam za pokój dwuosobowy,a mamę umieszczono z osobami leżącymi, byłam zbyt zdenerwowana sytuacją,żeby zareagować. Pani która mamę przyjmowała wykorzystała to znakomicie. Mama jest osobą chodzącą. samodzielnie załatwia potrzeby fizjologiczne.
Dodany
2023-12-12 16:13
przez Anonim
Dlaczego ten dom nie jest zamkniety.To jest ten dom ,,pieklo staruszek,, artykul Z filmow wynika ze tam psychopatki i sadystki pracuja.Czego trzeba wiecej Czy tak dobrze graja ze nikt nie widzi lekcewazy Czy ktos kreci ten biznes.

Twoja odpowiedź






Copyright © 2001-2024 by POINT GROUP Marek Gabański Wszelkie prawa zastrzeżone.